PATRIA
Forum dyskusyjne stowarzyszenia historyczno-rekonstrukcyjnego
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum PATRIA Strona Główna
->
Forum testowe
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Forum ogólnodostępne
----------------
SHR PATRIA
Historia
Rekonstrukcja
Giełda
Kantyna
Forum testowe
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
aaa4
Wysłany: Pon 9:52, 26 Mar 2018
Temat postu: asag
-O! Wojskowy? Wywiad? SS?
-Takie powiazanie samo sie narzuca. Ale niestety na ten temat nie mamy zadnych informacji. W papierach imigracyjnych podala tylko, ze oboje rodzice nie zyja.
-To znaczy, ze wydzial sprawdzil i ja?
-Sprawdzilismy wszystkich tu obecnych majacych jakis zwiazek z Olympus Productions. Choc rownie dobrze moglismy to sobie darowac.
-A wiec faktow brak. Jakies domysly, przeczucia?
-Domysly i przeczucia to nie moja parafia.
-Tak podejrzewalem. - Smithy zgniotl papierosa. - Nim sie stad zabierzemy, chcialbym podzielic sie dwiema bardzo nieprzyjemnymi myslami, ktore wlasnie wpadly mi do glowy. Mysl numer jeden: Johann Heissman jest w swej dziedzinie szycha na skale miedzynarodowa i zawsze dziala bez wpadki, zgadza sie?
-Johann Heissman jest zwyklym miedzynarodowym kryminalista.
-Jak go zwal, tak go zwal, chodzi o to, ze ci faceci staraja sie za wszelka cene unikac stosowania przemocy. Czy nie tak?
-Owszem. Abstrahujac od innych powodow, uwazaja, ze to ponizej ich godnosci.
-Czy slyszal pan, zeby nazwisko Heissmana wiazano kiedykolwiek z jakims aktem przemocy?
-Nic mi o tym nie wiadomo.
-A tu w ciagu ostatnich dwoch dni rozwiazal sie istny worek z przemoca, i to w najprzerozniejszych formach. Skoro to nie Heissman, to kto tu odwala brudna robote?
-Wcale nie powiedzialem, ze to nie Heissman. Lisek chytrusek moze pokazac wilcze kly. Byc moze uznal, Bog jeden raczy wiedziec z jakiego powodu, ze sytuacja stala sie dla niego zbyt grozna i nie pozostaje mu nic innego, jak uciec sie do zastosowania przemocy. Moze byc i tak, ze ma jakichs wspolnikow, ktorzy wcale nie musza podzielac jego awersji do stosowania ostatecznych srodkow. A moze po prostu kryje sie za tym ktos, kto nie ma z Heissmanem zupelnie nic wspolnego.
-To wlasnie lubie - odparl Smithy. - Proste, jednoznaczne odpowiedzi. Jest cos jeszcze, co byc moze umknelo panskiej uwagi. Skoro panscy przyjaciele namierzyli sobie pana, to istnieje spore prawdopodobienstwo, ze namierzyli sobie takze mnie. Ten podsluchiwacz na mostku.
-Myslalem o tym. I wcale nie z powodu tamtej rozmowy na mostku, choc mogla ona dac komus nieco do myslenia, tylko dlatego, ze umyslnie opuscil pan statek. To, co sadzi cala reszta, nie ma zadnego znaczenia. Ta jedna osoba, o ktora nam chodzi - choc moze jest ich wiecej - bedzie zupelnie pewna, ze zrobil pan to celowo. I postawi na panu krzyzyk.
-To znaczy, ze kiedy mnie pan tam zawlecze, nie wszyscy poczuja szczere wspolczucie dla biednego starego Smithy'ego? Ktos moze powatpiewac w autentycznosc moich obrazen?
-Oni nie beda w nia powatpiewac. Beda zupelnie pewni, ze panskie rany sa sfingowane. Ale my musimy postepowac tak, jakby byly prawdziwe.
-Moze pan takze popilnowalby mi plecow? Chocby od czasu do czasu?
-Jestem czlowiekiem niezwykle zajetym, Smithy, ale zrobie, co bede mogl.
Chwycilem go pod pachy i zaczalem wlec do glownego baraku. Nogi i rece ciagnely mu sie po sniegu, glowa hustala bezwladnie na wszystkie strony. Niecale piec jardow przed drzwiami wejsciowymi padlo na nas swiatlo dwoch latarek.
-Znalazl go pan? - To byl Goin. Tuz obok niego stal Harbottle. - Brawo! - Nawet moim wyczulonym uszom reakcja Goina wydawala sie jak najbardziej szczera.
-Owszem. Jakies cwierc mili stad. - Dyszalem ciezko, zeby nabrali pojecia, co to znaczy przyciagnac takie dwiescie funtow lecacego przez rece Smithy'ego po nierownym, zasypanym sniegiem terenie. - Znalazlem go na dnie jakiejs rozpadliny. Nie moglibyscie mi pomoc?
Mogli i pomogli. Wtaszczylismy go do srodka, przynieslismy lozko polowe i ulozylismy na nim Smithy'ego.
-Wielki Boze, wielki Boze, wielki Boze! - Otto zalamal rece, a na jego twarzy pojawil sie wyraz udreki, swiadczacej dobitnie, ze do przytlaczajacego ciezaru krzyza, ktory przyszlo mu dzwigac, przybylo wlasnie nowe brzemie. - Co sie temu biedakowi stalo?
Judith Haynes ani drgnela od pieca, ktorym niepodzielnie zawladnela. Wnoszenie w jej obecnosci nieprzytomnych ludzi musialo byc dla niej chlebem tak powszednim, ze nie zaslugiwalo nawet na drgnienie powieki.
-Nie wiem - odparlem miedzy jednym ciezkim oddechem a drugim. - Chyba fatalnie upadl i uderzyl glowa o jakis kamien. Tak mi to przynajmniej wyglada.
-Wstrzas mozgu?
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin